Pandemia COVID19 odcisnęła ogromne piętno zarówno na ludziach jak i na całej gospodarce. W ciągu dosłownie kilku dni wszyscy obudziliśmy się w nowej rzeczywistości, w której prędko musieliśmy nauczyć się żyć. W tym szalonym czasie co rusz wychodziły nowe wytyczne i rozporządzenia, których celem miała być ochrona zdrowia wszystkich obywateli. Niestety, w związku z wprowadzanymi restrykcjami wiele osób w jednej chwili straciło pracę, ponieważ mnóstwo firm zostało zmuszonych do zamknięcia się na ponad 2 miesiące tracąc możliwość zarabiania, co znacząco wpłynęło na ich kondycję finansową. Branża gastronomiczna, turystyczna i eventowa praktycznie z dnia na dzień stanęły przed widmem upadłości i wiele firm stawało na głowie, aby nie zwalniać zatrudnionych pracowników i przetrwać ten trudny czas. Z drugiej strony sporo branż zyskało na pandemii koronawirusa – ożywił się handel internetowy, a firmy kurierskie miały problem z obsługą tak ogromnej ilości zleceń. A jak koronawirus wpłynął na
decyzje kredytowe banków? Czy w czasie pandemii COVID19 można było uzyskać kredyt lub pożyczkę?
Ograniczenia w udzielaniu kredytów firmowych przez banki
W pierwszej fazie epidemii banki przyglądały się rozwojowi wypadków. Praktycznie od razu po wprowadzeniu pierwszych restrykcji i ogłoszeniu lockdown’u,
większość banków ograniczyła do zera możliwość finansowania firm objętych zakazem funkcjonowania. Nie dość, że restauratorzy, hotelarze, fryzjerzy, kosmetyczki i wielu innych nie mogli otwierać swoich biznesów dla klientów, to praktycznie wszystkie banki utworzyły
„listy branż wykluczonych” i tym samym ucięły dla nich możliwość uzyskania kredytu. Dokładnie tak samo stało się z
kredytami gotówkowymi dla osób fizycznych – jeśli na początku pandemii koronawirusa złożyłeś wniosek o kredyt i Twoim źródłem dochodu była jednoosobowa działalność gospodarcza, spółka cywilna bądź jakakolwiek inna forma, to prawdopodobieństwo uzyskania przez Ciebie kredytu było praktycznie żadne.
Rynek nieruchomości w dobie pandemii
Prawie każda gałąź gospodarki odczuła negatywne skutki epidemii koronawirusa – nie inaczej COVID19 obszedł się z rynkiem nieruchomości.
Ilość zawieranych transakcji kupna-sprzedaży znacząco spadła w dużej mierze dlatego, że zarówno kupujący, jak i sprzedający oczekiwali na sygnały płynące z rynku a propos wzrostu lub spadku cen. Kupujący liczyli na spore upusty przy zakupie nieruchomości, podczas gdy sprzedający starali się zachować zimną krew i wielu postanowiło wstrzymać się z decyzją o sprzedaży swojej nieruchomości, licząc, że za kilka miesięcy będą mogli uzyskać lepszą cenę.
Z moich obserwacji wynikło, że na portalach ogłoszeniowych pojawiło się sporo nowych ogłoszeń zamieszczonych przez osoby zajmujące się
flipami lub wynajmem krótkoterminowym. Ci drudzy często kupowali nieruchomość zaciągając na ten cel kredyt hipoteczny, więc po wprowadzeniu lockdown’u i utrudnień w funkcjonowaniu rynku wynajmu krótkoterminowego wielu gorącokrwistych inwestorów postanowiła zmienić profil działalności na wynajem długoterminowy, podczas gdy inni postanowili sprzedać nieruchomość, aby nie generować dodatkowych strat.
Kredyt a koronawirus
A co w przypadku osób, które nie chciały czekać na koniec koronawirusowej zawieruchy i postanowiły spełnić marzenie o swojej własnej nieruchomości, chcąc jednocześnie wesprzeć się przy jej zakupie pieniędzmi z banku? Wielu z tych osób spotkało niemiłe rozczarowanie, ponieważ prawie wszystkie banki mocno „dokręciły śrubę”. Na pierwszy ogień poszły
umowy cywilnoprawne – osoby uzyskujące wynagrodzenie i zatrudnione na podstawie umowy zlecenia oraz umowy o dzieło nie mogły przedstawić tego dochodu do wyliczenia zdolności kredytowej przez banki, ponieważ zablokowały one taką możliwość.
Kolejnym obostrzeniem było
odcięcie od kredytów hipotecznych dużej części jednoosobowych działalności gospodarczych oraz wspólników spółek cywilnych – w wielu bankach osoby uzyskujące dochód z tego tytułu nie miały nawet możliwości złożenia wniosku, ponieważ od razu uzyskiwały one informację, że
dochód ten nie może zostać uwzględniony jako źródło spłaty rat. Dodatkowo wiele banków udzielających kredytów hipotecznych w 2020 roku (np. PKO BP, Pekao SA, ING, Banki Spółdzielcze) postanowiły podwyższyć
wymagany wkład własny nawet do 30%, przez co wielu kredytobiorców nie mogło brać pod uwagę oferty tych instytucji.
Kredyt hipoteczny 2020 – jakie zmiany?
Starając się o kredyt hipoteczny w 2020 roku należy przede wszystkim mieć świadomość, że finansowanie to stało się droższe i nieco mniej dostępne. Teoretycznie
Narodowy Bank Polski obniżył stopy procentowe aż dwukrotnie, dzięki czemu WIBOR3M, będący w wielu bankach podstawą wyliczenia oprocentowania kredytu hipotecznego, spadł najpierw z 1,71% do 0,68%, a w następstwie drugiej obniżki stóp obniżył się do
rekordowo niskiego poziomu - 0,23%, niemniej jednak nie wpłynęło to w żaden sposób na decyzje banków a propos przyznawalności kredytów.
Co więcej, pojawiają się głosy, że aktualna sytuacja nie utrzyma się długo i stopy procentowe wzrosną, a najbardziej odczują to dzisiejsi kredytobiorcy, kupujący mieszkanie w granicach maksymalnego poziomu swojej zdolności kredytowej, ponieważ w przyszłości będą oni mogli mieć problemy ze spłatą swojego zobowiązania, jeśli wskaźnik WIBOR wzrośnie. Warto również podkreślić, że na przestrzeni kilku miesięcy, z powodu obniżki WIBORu (i łącznego oprocentowania), marże kredytów hipotecznych znacząco wzrosły - w niektórych instytucjach jeszcze parę miesięcy temu uzyskanie oferty z marżą 1,8% było dość łatwe.
Niestety pandemia COVID19 dużo w tej kwestii zmieniła i kredyt hipoteczny zaciągnięty we wrześniu 2020 (przy wkładzie własnym na poziomie 20%) z marżą w okolicach 2-2,1% to coś co może być trudno przebić. Zdarzają się jednak
pozytywne sygnały, że banki planują kolejne „odmrożenia” – przykładem może być ING, które przywróciło dwudziestoprocentowy wkład własny i cofnęło obostrzenia dla umów cywilnoprawnych i większości przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą. Dlatego jeśli planujesz zakup nieruchomości, szukasz kredytu i chcesz mieć najświeższe dane dotyczące obostrzeń i ofert ponad 20 instytucji to umów się na spotkanie!